Przeczytałem niesamowitą książkę, „Koniec jest moim początkiem” - włoskiego reportera i dziennikarza, wieloletniego korespondenta Der Spiegla w Azji - Tiziano Terzaniego. To wywiad-rzeka, który pod koniec życia przeprowadził z Terzanim jego syn. Gdzie on nie był, czego nie widział, jak bardzo głodny był prawdy o świecie i człowieku. Jak niesamowicie ewoluowały jego poglądy. Z rozważań o polityce doszedł do głębokiej refleksji nad sobą samym. Ale zaczęło się od kryzysu, który Terzani przeżył w Japonii. Był całkowicie zawiedziony tym krajem. Pisał: „Ta kultura rzeczy małych i wyrafinowanych detali napawała mnie lękiem”. Terzani wpadł w kraju kwitnącej wiśni w głęboką depresję. Aby się ratować, udał się na pielgrzymkę na świętą Górę Fudżi. Tak o tym pisze: „Przygotowałem się, ogoliłem głowę i ruszyliśmy w drogę. Szliśmy razem z tysiącami pielgrzymów, by dotrzeć na szczyt, najpiękniejsze, najświętsze miejsce, by znaleźć tam… gadające maszyny! Włóż jeszcze jedną monetę! To nie wystarczy na coca-colę. (…) Wróciłem z poczuciem porażki. (…) Japonia mi umknęła”.
Podobne odczucia miałem wielokrotnie w miejscach pielgrzymkowych. Ostatnio na Górze Atos. Miałem wielkie oczekiwania wobec tego świętego miejsca prawosławia. Wyobrażałem sobie, że będą tam pierwotne, skrajnie ascetyczne warunki, że mnisi żyją tam, jak przed tysiącem lat… W czasie drogi z monasteru św. Pawła do skitu św. Anny towarzyszył mi Grek - Michalis. Zadawałem mu róże pytania, m.in. o tarasowe poletka, na których mnisi uprawiali warzywa i owoce. Byłem zszokowany, kiedy wyjaśnił mi, że nawadnianie upraw sterowane jest komputerowo. Z góry zauważyłem też lądowisko dla helikopterów. Michalis odpowiedział, że czasami greccy politycy wpadają do mnichów na kawę…
I to jest ta odcięta od świata Republika Mnichów? - pomyślałem. Usiadłem, popatrzyłem na Górę Atos i zrozumiałem, że tylko jedna pielgrzymka mnie nie rozczaruje - do swojego wnętrza...
Write a comment
basia (Friday, 17 April 2015 07:26)
Tym co napisałeś poruszyłeś moje wrażliwe struny. Nieśmiało powiem, ze pozwoliło mi to na dookreślenie sensu mojego „pielgrzymowania”. Liczę na to, że to będzie mój początek. Od kiedy pamiętam był we mnie głód prawdy o ludziach i świecie. Ok 17 lat temu „Przygotowałam się, ogoliłam moją głowę i ruszyłam w drogę ….”. Czasem nie wiedziałam, czy głód prawdy, który mnie prowadził jest bardziej błogosławieństwem, czy przekleństwem. W moim życiu rozczarowały mnie nie tylko „miejsca pielgrzymkowe”, ale także „Świątobliwi ludzie – Mnisi”, których spotkałam, poznałam, co do których miałam wielkie oczekiwania. Miałam bardzo podobną myśl, a raczej pytanie może wyrzut: „I to jest ta odcięta od świata Republika Mnichów?”. W tej chwili wydaje mi się, że wróciłam do miejsca z którego wyszłam, ale ubogacona doświadczeniami, wiedzą … Dziś jestem przekonana, że Prawda jest we mnie i tam przede wszystkim powinnam zmierzać. Tak jak napisałam wyżej liczę na to, że ten koniec jest jednocześnie moim początkiem …
Niki (Friday, 17 April 2015 07:31)
Nawiązuję do Twojego wątka, ponieważ książki nie czytałam...
Ciekawe zakończenie. Człowiek dąży do wielkich przeżyć, układa różnorodne plany, stawia sobie cele, gromadzi... ma ogromne oczekiwania, które często kończą się rozczarowaniem lub niedosytem. Podobnie jest w relacjach z ludźmi. Fascynacja zanika w miarę poznawania tej drugiej osoby. W końcu dochodzimy do wniosku, że jesteśmy sami. Wtedy to dopiero odkrywamy nasz świat wewnętrzny. A może to właśnie konieczny etap przejścia do nowej rzeczywistości? Może nie chodzi tyle o wielkie doznania ile o wrażliwość dostrzegania ukrytego dobra. Jak często zaskakują nas nieoczekiwane, nieplanowane wydarzenia. Momenty, które nas zmieniają - nasze życie, poglądy.... bez względu na to, czy są pozytywne czy negatywne. Kocham spontaniczność - nie głupią, nieodpowiedzialną, którą proponuje dzisiejszy świat... Lubię otwartość na dany moment, intuicję, ryzyko.... Małe i duże radości, którymi obdarza nas świat i ten, do kogo on należy. Czy to nie gest miłości na którą może warto odpowiedzieć? Może warto zaryzykować zanim zagubimy się w oczekiwaniach. Mądrość radzi: "Czyń to, czego oczekujesz od innych..." Więc kochaj, rozdawaj, uśmiechaj się... i zanuć: "A gdyby tak pokochać bez granic, życia się nie bać, sukces mieć za nic. " /... / Właśnie - a gdyby tak...