Dzisiaj w czasie medytacji przyszedł do mnie taki obraz, a właściwie sen na jawie. Urodziła mi się córka i to ja nadawałem jej imię. Powiedziałem: będziesz się nazywać Maja Styczeń, taka trochę gorąca, a trochę zimna. Była blondyneczką o pięknej buzi. Później widziałem ją jako nastolatkę. Potrafiła się nieźle wkurzyć. Paliła też papierosy za szkołą z kolegami… Ot tyle… Zastanawiam się, ile takie wizje i sny mówią o nas… Mama opowiadała mi, że gdy miałem trzy czy cztery lata udaliśmy się w podróż do mojej prababci Klary. Gdy podjechał autobus na dworzec w Olkuszu, był strasznie zatłoczony i z trudem do niego weszliśmy. Gdy zobaczyłem, że nie ma wolnych miejsc, krzyknąłem: a gdzie ja tu k…. będę siedział! Mama spaliła się ze wstydu, a jakaś pani powiedziała: taki z ciebie ładny chłopczyk, a tak brzydko mówisz… Ładny… Brzydki…. Zimny… Gorący… Taki jestem…
Write a comment
ni_zimna_ni_goraca (Sunday, 11 January 2015 01:40)
Ja przed Pierwszą Komunią jak ciocia zdjęła moje papiloty wykrzyknęłam "o k...". A ciocia " Agnieszka ty taka grzeczna"?Grzeczna...niegrzeczna
A ja też miałam 3 dni temu sen, że urodziłam syna i dałam mu imię Franciszek, a ksiądz jak go chrzcił to mówił "ja Ciebie chrzczę Franciszu Styczniu". Zastanawiałam się rano dlaczego ksiądz chrzcił używając nazwiska. Ale w snach to różnie bywa...