Czy te dwie postawy mają jakiś punkt styczny? Pytanie wydaje się prowokacyjne. Bo jak niby mają się ze sobą spotkać głębokie doświadczenie Boga z przekonaniem, że Boga nie ma? Na pewno nie jest to możliwe dla postaw zamkniętych i zideologizowanych. Wojujący ateizm jest tak samo nieskory do dialogu, jak wojujący katolicyzm. Ale przy odrobinie dobrej woli można się spotkać. Spotkać w pół drogi. Kto zna pisma mistyków, wie, że często opisują oni doświadczenie ciemnej nocy, kiedy nie czują obecności Boga, przeżywają skrajną samotność i pustkę. Dotychczasowe obrazy Boga rozpadają się. To zresztą także doświadczenie św. Piotra, na którym Jezus zbudował Kościół. On pierwszy zapewniał Go: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Ale też pierwszy trzy razy zaparł się Jezusa i krzyczał: „nie znam tego człowieka”. Czy to nie ateizm? Ale można pójść dalej. Sam Jezus na krzyżu krzyczał: „Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił”. Te słowa Psalmu 22. zawsze głęboko mnie poruszają. Pokazują ludzką twarz Jezusa. On nie ukrywał swoich uczuć. Wykrzyczał swoją samotność i opuszczenie. Kto wie, czy bez tego doświadczenia możliwe byłoby zmartwychwstanie… Może więc wierzący powinni uznać, że w jakimś sensie ateizm jest wpisany w drogę wiary, a ateiści, że ich przekonanie o nieistnieniu Boga to tylko etap a nie ostateczność...
Write a comment
Iwona (Sunday, 11 May 2014 18:37)
Może na płaszczyźnie teoretycznego dialogu takie spotkanie jest możliwe gdy tak jak piszesz obie strony mają otwartą postawę, ale w praktyce, w życiu, a zwłaszcza w związkach wierzący/a-ateista/ka to mam przykład wśród znajomych, że to się nie udaje. Związek, albo rozpadł się po kilku miesiącach, albo w małżeństwie jest bardzo trudno o "spotkanie w pół drogi".