Bezpośrednią inspiracją do napisania tego tekstu były nie tyle wczorajsze wydarzenia (od kilku lat jest tak samo), ile piosenka Kazika Staszewskiego „Prosto”, którą usłyszałem parę dni temu. Oto jej fragmenty:
„Wylewam swój gniew na wasze porachunki
Z jednej babki jesteście wnuki
Nienawidzę was z obu stron
Psie syny za wasze występki, za wasze winy (…)
Nie należę do mafii, nie należę do sekty
Nagrywam w studio u Adasia Elektry
Czy muzyka ma moc, tego nie wiem wcale
Spierdalać tępi mądrale! (…)
Idę prosto, to jest powód do troski
Idę prosto, mam w dupie obie wasze Polski (…)”
Myślę, że w Polsce jest wielu ludzi, którzy myślą i czują podobnie. Mają dość dzielenia Polski i Polaków, mają dość podsycania chorych emocji i żerowania na nich. Tyle tylko, że to „dość” dla wielu oznacza co innego. Dla ludzi zaangażowanych po przeciwnych stronach barykady „dość” oznacza unicestwienie albo wykluczenie przeciwnika. Niezależnie od opcji politycznej dominującą postawą jest „albo my, albo oni”. Czegoś w tym wszystkim brakuje…
Richard Rohr w książce „Spadać w górę” pisze o etapach rozwoju duchowego człowieka. Na początku człowiek poznaje więc zasady, prawa, całe życie sprowadza do opozycji „albo-albo”. Potem w życiu człowieka następuje okres buntu przeciw prawu, skostniałym zasadom i tradycji. Wtedy częściej mówi - nie. Później dopiero do niektórych przychodzi mądrość. Zamiast wykluczającej postawy: „albo-albo” pojawia się włączająca postawa: „zarówno, jak”, a zamiast mówienia „nie” pojawia się „tak”.
Na jakim więc etapie jesteśmy w Polsce? Raczej na pierwszym z krótkimi epizodami buntu. Dominują postawy wykluczające inaczej myślących i mówienie - nie. Dzieje się tak po obu stronach. Powszechna jest retoryka walki, szukanie wroga, stygmatyzacja przeciwnika. Żadnego dialogu, żadnego zrozumienia, żadnego szacunku. Co chwilę słyszymy, że takiego podziału w społeczeństwie nie było dawno i że pojednanie nie jest możliwe. Ostatnio Adam Michnik stwierdził w programie u Tomasza Lisa, że nie jest tak źle, bo jeszcze do siebie nie strzelamy… Marne pocieszenie. Poza tym przemoc, niezależnie od tego czy psychiczna, czy fizyczna, pozostanie zawsze przemocą.
Gdzie szukać jej źródeł? Odpowiedź zawsze jest jedna. Przemoc, wojna, agresja zawsze rodzą się w ludzkim sercu. I to w nim musi nastąpić pojednanie. Chcemy pojednania Polaków, zacznijmy od siebie. Jezus właśnie do tego wzywał: „Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego”. Jezus uzmysławia nam mechanizm, który psychologia nazywa projekcją. Jeśli drażni cię coś w drugim człowieku, jeśli go nienawidzisz, to znaczy, że projektujesz na niego swoje nieuświadomione i nieakceptowane cechy. Jeśli angażujesz się w zewnętrzne konflikty całym sobą to może być sygnał, że sam masz nierozwiązane wewnętrzne konflikty.
Dlatego proponuję takie oto ćwiczenie duchowe. Spróbujmy pomedytować przyjmując do swego serca osoby z przeciwnych obozów, które budzą skrajne emocje, na przykład ojca Rydzyka i Adama Michnika lub Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Dla niektórych coś takiego jest nie do pomyślenia. Ale tylko w tak skrajnej opozycji może objawić się bolesna prawda o nas samych. Wtedy też może bardziej pokornie będziemy mogli zaśpiewać inną piosenkę Kazika Staszewskiego:
„Mój dom murem podzielony
Podzielone murem schody
Po lewej stronie łazienka
Po prawej stronie kuchenka
Mój dom murem podzielony
Podzielone murem schody
Po lewej stronie łazienka
Po prawej ...
Moje ciało murem podzielone
Dziesięć palców na lewą stronę
Drugie dziesięć na prawą stronę
Głowy równa część na każdą stronę (…).